Kupiłbym, ale co dalej?

Zachwalaliśmy dzisiaj naszą jagnięcinę. Że zdrowa, że z dobrej hodowli, że smaczna, i to nie tak klasycznie, po jagnięcemu, ale z wyczuwalną nutą dziczyzny i że naprawdę jest jagnięciną, a nie baraniną.

I naraz padło pytanie, ale co dalej, jak ją przyrządzić... Faktycznie nie jest to bardzo popularne u nas mięso, więc pytanie jest tym bardziej uzasadnione. Choć kuchnia jest 'moim terenem' sama nie czułam się pewnie, kiedy wyciągnęłam pierwszy kawałek mięsa i stanęłam przy kuchennym blacie.

Za sobą mam pieczenie (patrz udziec świąteczny), duszenie (wspaniałe curry Rogan Josh - opiszę i sfotografuję przy kolejnej okazji - już wiem, że taka będzie) i odtworzenie z lekką modyfikacją lamb chops po prowansalsku.

Modyfikacja dotyczyła dzikiego pieprzu, który został zastąpiony zwykłym, czarnym. Moim zdaniem efekt był dobry i nie ma sensu zadręczać się brakiem tego składnika. Oczywiście przepisy są ważne, szczególnie przy ciastach, ale drobne modyfikacje są dozwolone wtedy, gdy sytuacja nas do tego zmusza. Każdy, kto choć trochę gotuje, zgodzi się zapewne ze mną, że im ich więcej tym więcej zabawy, pozytywnej niepewności i wreszcie zadowolenia, jak danie ląduje na talerzu i smakuje. A że czasem ląduje na kompoście albo w misce psa... 'Jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz' :-)


 

Komentarze

Popularne posty