Zabijacze głodu / Hunger killers

Po wielu latach bycia na zimowej diecie doszłam do wniosku, że trzeba się zmierzyć z problemem w inny sposób. Nie jestem przecież w stanie zmienić pogody (fakt: im zimniej, tym bardziej chce się jeść), nie mam już ochoty bić się z własnym sumieniem (fakt: im więcej zje się wieczorem, tym bardziej gryzie), ale również nie wyrażam zgody na wiosenną zmianę garderoby i to na większy rozmiar (fakt: im więcej zimowego podgryzania, tym bardziej jest prawdopodobne, że czekają nas zakupy na wiosnę).

Dlatego tej zimy wprowadziłam z życie kilka nowości:
  • jem wszystko w umiarkowanych porcjach max do 17-18:00,
  • utrzymuję swoje wieloletnie już przyzwyczajenie - od lat nigdy nie chodzę w domu w innych spodniach niż jeansy. Są super wskaźnikiem stanu mojej sylwetki - robi się niewygodnie, wiadomo, trzeba przyhamować;
  • ukochane ciasta - ok, ale tylko w weekend,
  • a jak nie daję rady, to sięgam po mój najnowszy wynalazek:
SUSZONE JABŁKA

Tej jesieni z jabłek z naszego sadu wyprodukowałam kilka wielkich słoi suszu. Wydawało się, że wystarczy na całą zimę, ale były po prostu zbyt dobre i zbyt mocno je polubiliśmy. Dlatego tym radośniej powitałam sprezentowaną nam w sobotę siatkę z jabłkami :-)

W ruch poszły noże (dużym wolę kroić je w grube plastry - nie wiem dlaczego, ale smakują znacznie lepiej niż te krojone w cząstki, a mały kozik przyda się do wykrawania gniazd nasiennych):
potem suszarka do grzybów:
i już jutro powinniśmy się cieszyć kolejną partią (trzeba niestety uzbroić się w kilkudniową cierpliwość):

Garść jabłek starcza mi na około godzinę podgryzania i długiego, dokładnego delektowania się każdym kęsem. Kalorii może i trochę mają, ale po pierwsze są twarde, więc dużo nie da się ich zjeść na raz, a po drugie jak pięknie pachną i jakie są pełne smaku :-)




After many years of being on the winter diet I have decided to tackle the issue in a different way. I am not able to change the whether (fact: the colder outside, the hunger seams bigger), I don’t want to fight anymore with my own conscience (fact: more pangs of conscience if more is eaten in the evening), but I also do not agree to change my wardrobe in spring, especially that it would be for the bigger size (fact: the more you eat in winter the more possible it is that the spring shopping will happen).

That is why I have introduced a couple of novelties for this winter:

  • I eat everything in moderate portions up to max 5-6 p.m.
  • I keep my long time habit of wearing jeans only while at home. They show the status of the figure immediately – less comfortable means stop eating
  • beloved cakes – ok, but only during the weekends
  • and if I am not able to fight the need of eating something – use my newest discovery:
    DRIED APPLES

This autumn I have dried a lot of apples from our own orchard and produced several big jars. I thought it would be enough to keep us through the whole winter, but they were simply too good and we liked them too much. It was then a great surprise to be given a big bag of apples on Saturday :-)

Knives in hands (I prefer chief’s knife for cutting big slices – I don’t know why but they taste better then the ones cut into segments – and a small one to remove the seeds). Then used the mushroom drier and tomorrow we should have a new portion (unfortunately it takes a couple of days).

A handful of slices keeps me chewing for at least an hour, very slowly and thoroughly. Ok, they may not be without calories, but it is impossible to eat a lot in one go, actually they are quite tough to chew, and they are so full of smell and taste :-)


Komentarze

Popularne posty