Śliwki, czyli testuję sposoby na powidła

Piątek - przyjechały pierwsze kosze śliwek.


Sobota - rozpoczynam przerób węgierek. Po 5 godzinach tradycyjnego ciągłego mieszania i smażenia na gazie zaczynam szukać innej metody. Może ktoś wymyślił już coś bardziej 'przyjaznego'? Mam, pieczenie w piekarniku. Próbuję natychmiast z II partią śliwek.


Niedziela - ciąg dalszy. Kolejne smażenie węgierek i zaczynam pestkować mirabelki.


Poniedziałek - smażenie ciąg dalszy. Wtorek - na pewno będzie to samo. Środa - powinnam już przekładać gotowe powidła do słoików.

Koniec tygodnia - potwierdzę Wam, czy metoda na piekarnik się sprawdziła, choć już widać, że jest dobrze.

Muszę się nastawić na pracowite dni. To dopiero początek zbiorów w naszym sadzie...

WYNIKI TESTU:
Metoda super! Jedyne o czym warto pamiętać, to żeby podłożyć coś pod naczynie, szczególnie przy I pieczeniu. Inaczej czekają Was godziny spędzone na szorowaniu blachy z piekarnika.

Komentarze

  1. Zazdroszczę Ci tych mirabelek. Nie zebrałam w okolicy na czas. Zostały tylko czerwone u koleżanki. No to masz teraz huk roboty. Ale potem pyszności zimą. Pozdrawiam

    P.S.
    Jak tam "konkurs owczej piękności"? Napiszesz coś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już szykuję posta 'po całości'. Dzieje się, dzieje, choć wcale tego nie chcemy...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i wszystkie komentarze!

Popularne posty