Jak dobrze, że Zosia chciała miód!
Od przyjazdu z wakacji walczę z ustami. Są spierzchnięte, pękają, łuszczą się i nic im nie pomaga. W sumie nie ma co się dziwić. Kilka godzin w samolocie, amplituda temperatur, wiatr, mróz, a w domu wysuszające ogrzewanie... Jak dotąd maść witaminowa sobie jednak radziła. A teraz nic... Maści, kremy, olejki, pomadki regeneracyjne i jak pękały, tak pękają nadal.
Na szczęście dla mnie Zosia chciała wczoraj rano miód. 'Malutką łyżeczkę, do miseczki'. Nie zjadła jednak całej, a ja z łakomstwa wylizałam resztę. Jak tylko dotknęłam ustami miodu, przypomniałam sobie, że gdzieś czytałam o jego właściwościach regeneracyjnych w kontekście popękanych ust. Posmarowałam usta wcale nie taką grubą warstwą i od razu poczułam ulgę. Wieczorem jeszcze jedna warstwa i kolejna dzisiaj rano. I wiecie co? Problem rozwiązany! Nic nie piecze, nie boli i już mogę się uśmiechać do woli! Pamiętajcie o miodzie, jeżeli i Was dopadnie ten problem! To takie proste, przyjemne i przede wszystkim skuteczne!
Miód jest dobry na wiele rzeczy :) Pozdrawiam Marta
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że możemy się uczyć całe życie :-) Pozdrowienia!
Usuń