Placuszki z ziemniakami z pierwszego Kukbuk'a
Od dawna łapię się na tym, że kupuję książki kucharskie czy magazyny kulinarne i jedynie je przeglądam. Zaznaczam ciekawe przepisy i później o nich zapominam. A kiedy dopada mnie codzienność, jedyne co robię, to modyfikuję dobrze mi znane i sprawdzone. Można by rzec, że czasami kręcę się w kółko...
Dlatego nowo-rocznie postanowiłam coś z tym zrobić. I zaraz zamówiłam sobie w prezencie oba Dzienniki Kulinarne Nigela Slater'a. Nam więc co próbować przez minimum dwa lata!
A czekając na przesyłkę zrobiłam porządki w koszach z magazynami i znalazłam przepis na te oto obłędne placuszki:
PLACUSZKI Z ZIEMNIAKAMI, MARCHEWKĄ I POREM
- KUKBUK numer 1 (grudzień-sztyczeń 2012/2013), strona 46 (Bento)
POTRZEBUJESZ wg oryginalnego przepisu:
2 sypkie ziemniaki (ok. 300g)
pół średniej białej cebuli
1 marchewkę
1 mały por
ząbek czosnku
1 jajko
sok z ćwiartki cytryny
1 łyżka mleka
sól, świeżo mielony pieprz, szczypta startej gałki muszkatołowej, szczypta curry w proszku
łyżka bułki tartej (opcjonalnie)
olej do smażenia
JAK ZROBIĆ:
- warzywa opłucz, obierz i wrzuć do blendera z tarczą szatkującą lub zetrzyj na tarce do jarzyn na największych oczkach
- dodaj jajko, sok z cytryny, mleko, przyprawy i bułkę tartą
- dokładnie wymieszaj
- na patelni rozgrzej olej i smaż placki na małym ogniu, aż się zrumienią z obu stron - na jeden placek przeznaczamy jedną kopiastą łyżkę masy
- po usmażeniu odsącz z tłuszczu na ręczniku papierowym
NASZE MODYFIKACJE:
zamiast pora był szczypiorek (w niedzielne popołudnie jednak nie wszystko jest w lodówce), zrezygnowałam z curry ze względu na Zośkę (zjadła całą jedną sztukę!), oleju staram się zawsze używać naprawdę oszczędnie (dolewam w miarę potrzeby), proponuję przygotować od razu podwójną porcję (przynajmniej dla 3 osobowej rodziny)
Na jeden wieczór zapomniałam również o liczeniu kalorii. Podane ze śmietaną smakowały wyśmienicie! I na pewno nie było to ostanie takie smażenie.
Robię takie placuszki często, czasem daję dynię zamiast ziemniaków i bez bułki tartej (bo gluten), ale z mąką jaglaną. Bardzo je lubimy. Od jakiegoś czasu przestałam kupować książki kucharskie i czasopisma. Bardzo lubię je sobie przeglądać. Czasem jakiś przepis wykorzystam, ale zwykle też robię po swojemu. Lubię gotować. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMąka jaglana, mhhh... Muszę spróbować, bo z kaszą jakoś nam nie wychodzi :-( Wiem, że zdrowa, że chcę, ale gardło się zaciska... Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuń