Cisza

Zamilkłam na chwilę...

Byłyśmy z Zosią tydzień nad morzem. Piękna pogoda, morze, plaża i trochę sentymentalnie. Jak zawsze dla mnie, kiedy przyjeżdżam do Gdyni. Przyjaciółki, bliska prawie rodzina, 'moje miejsca'... Potrzebuję potem kilku dni, żeby 'wrócić do siebie'.

Od końca maja jesteśmy bez niani. Ciężko, bo nie tylko pracy więcej, ale i niewidzialna lina między mną i Zosią coraz krótsza. Jeszcze niedawno poranną pieluchę zmieniał tato, a teraz wstaję razem z nimi. Od poniedziałku jest z nami nowa 'niania / pani / ciocia', jak ją nazywa jeszcze niezdecydowana Zośka. Oby została, bo jest bardzo ok :-)

Już w poniedziałek 'D-Day'. Odpuszczam sobie tę przyjemność, ale noc z poniedziałku na wtorek należy już do mnie. Trzeba wszystko poważyć, spakować i przygotować do wysyłki. Mam też kilka nowych przepisów, więc z jednej strony będzie i dużo pracy i dużo fajnych chwil w kuchni.

Zerwałam dzisiaj pierwszego swojego pomidora. Czekamy jeszcze kilka dni, niech dojrzeje i będziemy próbować. Ciekawe, czy będzie różnica w stosunku do tych sklepowych.


P.S. Dzisiaj wyjątkowo bez zdjęć, bateria do aparatu nadal nie podładowana... Wracam, wracam do siebie ;-)




Komentarze

  1. Ja dziś jadłam już pierwsze moje czerwone pomidory z ogrodu. Są - jak zawsze- pyszne. Też poczujesz różnicę.
    A ja nie mam jak wyjechać. Logistycznie nie do przeprowadzenia z moim żywym inwentarzem. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i wszystkie komentarze!

Popularne posty